Nie ukrywam że głosowałem na Bronisława Komorowskiego w wyborach prezydenckich, nie dlatego że jestem jakimś szczególnym fanem tego pana, ale spośród dostępnych kandydatów był jednak dla mnie wyborem optymalnym. Dotychczas tego wyboru nie żałowałem.
Niemniej nie rozumiem decyzji o zaproszeniu generała Jaruzelskiego na posiedzenie RBN i jestem oburzony takim postępowaniem.
Argument o tym, że zaproszono wszystkich prezydentów jest może ważny z punktu widzenia formalnego, niemniej nie o formalizm tu chodzi. Jaruzelski to postać tragiczna, trudno będzie kiedykolwiek jednoznacznie ocenić jego postępowanie, ale nie da się zaprzeczyć że jest splamiony kierowaniem realsocjalistycznym reżimem w Polsce, służalczością wobec Rosji oraz stworzeniem wojskowej junty, któa de facto przeprowadziła w 1981 roku zamach stanu. Pośrednio ma też na rękach krew.
Czy ktoś może sobie wyobrazić, aby w Chile w czasach kiedy kraj ten odzyskał demokrację i popszanowanie praw człowieka, do podobnego wysoko postawionego organu państwowego zaproszono Pinocheta? Albo w zjednoczonych Niemczech Ericha Honeckera?
Panie Prezydencie, są granice które nie powinny być przekraczane. Tak się nie godzi.