Czy premier stchórzył? Czy może obronił Polskę przed kompromitacją? Skompromitował się bojąc się związkowców? A może wręcz przeciwnie zadbał o bezpieczeństwo zagranicznych gości?
Bzdura.
Prawda jest taka - w każdym normalnym kraju władze miasta i policja wyznaczyłyby strefę zamkniętą wokół miejsca gdzie będą przebywać głowy państw i premierzy innych krajów biorący udział w obchodach. Poza tą strefą każdy mógłby sobie do woli demonstrować, oczywiście dopóki demonstracja nie przerodziła by się w burdę. A osoby które próbowałyby wedrzeć się do tych stref zostałyby powstrzymane. Jeśli byłoby to konieczne - z użyciem przez policję siły w zakresie wymaganym w danej sytuacji. Nie ma problemu bezpieczeństwa. Nie ma też problemu kompromitacji, bo demonstracje odbywają się w wielu krajach, w których organizowane są międzynarodowe szczyty.
Dlaczego premier nie postępuje tak, jak postąpić powinien premier normalnego kraju? Ano dlatego, że w naszym pięknym kraju kiedy policja odpiera atak agresywnych demonstrantów i próbę wdarcia się do miejsca gdzie obradują zagraniczni goście i politycy wysokiego szczebla z innych państw (patrz: niedawne wydarzenia w Warszawie), opozycja zamiast pochwalić zdecydowane działanie rządu, zaczyna rozdzierać szaty, mówiąc o brutalności policji, a związkowcy porównują rządzących do ZOMO. I nieważne, że to absurdalne oskarżenia i że jest różnica między prawem do demonstrowania, a prawem do robienia burdy czy wdzieraniem się do budynku do którego wstęp osobom postronnym jest zabroniony ze względów bezpieczeństwa. Opozycja wie swoje. I wie, że w kraju ta ciężko doświadczonym czasami PRL jak Polska takie oskarżenia są bardzo poważne i robią duże wrażenie, nawet jeśli są nieprawdziwe.
No więc premier nie zaryzykuje wystawienia się na kolejne tego typu absurdalne ale nośne medialnie oskarżenia na kilka dni przed wyborami europejskimi. Czy to kwestia uprawiania PR przez premiera i rządzących? Oczywiście że tak, decyzja premiera jest związana z PR rządzących partii, podobnie jak oskarżenia opozycji po demonstracjach w Warszawie były niczym innym jak tylko przedwyborczym PR opozycji... a opozycja krzyczy głośno, bo